Co powiedziałabym jakby mnie pytano o zdanie
Jest taki mechanizm:
Nie chcę cierpieć, jeżeli coś, co planuje się nie uda.
Więc nic nie robię w tym kierunku, bo zbieram wszystkie informacje, żeby ocenić, czy może się udać i zwiększyć swoje szanse przed podjęciem decyzji.
Tym właśnie oddalam, opóźniam i odkładam działania, bo ciągle szukam potwierdzenia, więc zmniejszam szansę na to, żeby się udało.
Szybko można ocenić szanse danego planu z punktu widzenia zewnętrznych okoliczności, ale zdobyć się na odwagę, uwierzyć, że może się udać, zaryzykować kolejne rozczarowanie – to trudniejsza sprawa. Jak to zrobić?
Oto jest pytanie!
Sęk w tym, że nic nam nie wyjdzie, nawet w najbardziej sprzyjających warunkach, jeśli nie uwierzymy, że to może się udać.
faktycznie z czasem miłość do miłości, wiara w wiarę, są nam bardzo potrzebne, szczególnie kiedy wszystkie te wartości są zagrożone i stracimy siły aby walczyć dalej, wtedy warto wspominać, mieć impuls do lepszego życia i odważyć się z nowo…
Szalony wręcz patologiczny optymizm, jak mówił mój znajomy