Dawno temu, przynajmniej 25 lat wstecz, przywiozłam z Francji garść jadalnych kasztanów, zebranych w lesie pod Paryżem. Przykryłam je ziemią i trzymałam w doniczce na zewnątrz przez zimę, w odsłoniętym miejscu. Na wiosnę wykiełkowały. Po dwóch latach, gdy już trochę podrosły, przesadziłam je w ogrodzie. Większość zmarzła, ale jeden uparcie odbijał i rośnie do dziś…