Jeszcze nie całkiem wróciliśmy do domu , Słoma w Toruniu a ja przed podróżą . Były to szczególne Dni Pokoju , dla mnie i chyba dla wielu z nas , zarazem najpiękniejsze i najtrudniejsze. Brak albo prawie brak alkoholu sprawiło że byliśmy wszyscy na znacznie wyższym poziomie wibracyjnym . Masa materii do dźwigania była cięższa , większe teren , więcej wydarzeń , więcej koncertów, więcej stoiska. Finansowo jesteśmy na plusie , mniej więcej tak jak w zeszłym roku. Uff Uff Uff. Otrzymaliśmy ogromną olśniewającą pomoc z wszystkich stron . Świt w niedzielę z śpiewem Mis God , czysty piękno. Nasz dom stał się chaotyczną przestrzenią publiczną przez przynajmniej 2 tygodni, nie mogę znaleźć termometr. Poczuliśmy że robimy coś ważnego dla wielu ludzi. Było bardzo mało śmieci. Widzieliśmy siebie wzajemnie z Słomą jak przez szyby, kompletnie wymaglowani . I radość dzieci w rajskim ogrodzie. Spotkanie z małą czarownicą .Tyle spojrzeń , tyle promieniujące serce .
Ile to trzeba wytrwałości cierpliwości siły i pokory żeby tworzyć POKÓJ !!! Bez spojrzenie w oczy, śmiechu przytulanie i radości to się nie da.
Dzieje się coś tak pięknego , musi być sposób żeby nie było to dla nas aż tak wyczerpujące , na pewno jest to możliwy . Nie wiem co będzie ale będzie inaczej.