To jest obraz mojej sześcioletniej wnuczki, najmłodszej.
Ziemia widziana z kosmosu.
„Bo babcia bardzo lubi Ziemię”.
Czy może być piękniejszy komplement?
Widzę ten mały, zachwycający pączek.
W nim — w niej — siła kiełkowania.
Rozczulająca krągłość.
Ukryty kwiat.
Jasna brama przyszłości.
Ledwo przeczuwalne, pejzaże.
Bycie z wnukami to fascynująca przygoda.
Kochamy ich z palącą świadomością przemijania.
One są zjawiskiem — zupełnie niepowtarzalnym.
Nie przestają nas zadziwiać.
Widać, jak zapuszczają korzenie,
jak wytwarzają unikalny kształt swojego pnia,
a potem jak lecą z wiatrem
i opuszczają znane zagrody,
by zapleść własny los.
Na koniec roku myślę o tym,
jak niewiele możemy zatrzymać,
a jak wiele możemy przekazać.
Niech wasze liście otwierają się do słońca
i przemieniają energię jego blasku
w czyny sprzyjające wszelkim formom życia.
A my…
my jesteśmy powietrzem niosącym budulec,
z którego wasze życie będzie się składało.
Klockami lego,
z których ułożycie kształty
jeszcze nam nieznane.

