Świat Bakterii – jaki jest?
Nasze wyobrażenie o świecie mikroorganizmów w dużej mierze odzwierciedla nasz poziom rozwoju emocjonalnego jako społeczeństwo. Jeszcze niedawno było ono głównie napełnione strachem, przekonaniem o zagrożeniu i przekonanie o obowiązujące prawo dżungli. Stoimy więc w pozycji obronnej, przytłoczeni potrzebą wyścigu z wrogiem i musimy wymyślać coraz to nowe bronie przeciwko przeciwnikowi o piekielnej szybkości adaptacji.
W eksperymencie przeprowadzonym w Harvard Medical School, w warunkach laboratoryjnych, badano zachowanie bakterii pod wpływem określonego antybiotyku. Na jednej dużej tacce z bakteryjnym pożywieniem umieszczono mieszankę bakterii, a pośrodku silny antybiotyk, na który żadna z bakterii nie była odporna. Na początku, bakterie pokryły wszystkie obszary bez antybiotyku. Później gdy zabrakło tam pożywienia, przestały się tam rozwijać. Pozostały jedynie miejsca z antybiotykiem. Szanse miały tylko bakterie wykazujące, chociaż najmniejszą odporność na antybiotyk. Niektóre szczepy zaczęły się rozwijać tam, gdzie była najniższa koncentracja antybiotyku. Takie bakterie w zróżnicowanym świecie nie mają szansy dominować, bo słabo konkurują z innymi. Jednak w środowisku pozbawionym konkurencji czują się doskonale. Dzięki kolejnym mutacjom skolonizowały miejsca o coraz większej koncentracji antybiotyku, aż stały się całkowicie odporne. Stało się to w ciągu 11 dni. Czy nie stoimy więc na przegranej pozycji w wyścigu zbrojeń?
Dawno temu
Spojrzyjmy na to z innej strony. Życie na Ziemi rozpoczęło się 4 miliardy lata temu w bardzo nieprzychylnych, z naszego punktu widzenia, warunkach. Jako pierwsze pojawiły się najprostsze komórki, które stopniowo ewoluowały w coraz bardziej skomplikowane formy życia. Wynalazły fotosyntezę, a tlen pojawił się, nadając ewolucji zupełnie inny kierunek. Wiemy, że od tamtego czasu na naszej planecie miały miejsce wielkie katastrofy, powodując pięć masowych wymierań gatunków. Za każdym razem znikła większość form życia na Ziemi. Spośród wszystkich gatunków roślin i zwierząt, które pojawiły się na naszej planecie, wśród tych najstarszych, takich jak miłorząb japoński czy rekiny, przetrwało podobno tylko 10%. Przeżyły miliony lat deszczu, rozpadania się kontynentów, erupcji wulkanów, uderzeń asteroidy. Następnie ewoluowały w kolejne formy życia dzięki mikroorganizmom. Udostępniały one kolejnym formom życia swoją ogromną pulę genów, szybko adaptującą się do zmiany środowiska.
W naszym ciele na jedną komórkę należącą do nas przypada 10 komórek żyjących z nami w symbiozie. Co do genów, tylko 1 na 100 należy do nas. Następuje nieustanna zmiana genów. Kiedy dwoje ludzi się spotyka, wymieniają się genami, a w miarę dłuższego przebywania razem stają się coraz bardziej do siebie podobni.
Współdziałanie
Świat mikroorganizmów to fascynujący i nieprawdopodobny świat. Nasza wiedza na ich temat to dopiero wstęp do początku pierwszej księgi. Nasza metoda zdobywania informacji o nich polega na tym, że oddzielamy je od naturalnego środowiska i rozmnażamy na sztucznym podłożu. Faktem jest, że można się wiele dowiedzieć o zwierzętach, obserwując je w zoo, ale wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych. O zwierzętach, którymi jesteśmy sami, znani jako ludzie, dowiedzieliśmy się, że podstawowym warunkiem sprzyjającym długowieczności są na pierwszym miejscu dobre kontakty społeczne, później zdrowa dieta i duża ilość ruchu fizycznego. To zostało potwierdzone w wielu badaniach, między innymi w tzw. niebieskich strefach, miejscach, w których żyje najwięcej stulatków na ziemi.
Tak jak i my, mikroorganizmy zachowują się inaczej w różnych środowiskach, w zależności od tego, które szczepy są obecne. Patrząc na mechanizmy ewolucji, bierzemy pod uwagę konkurencję międzygatunkową i wewnątrzgatunkową, ale tracimy z oczu, że podstawową strategią ewolucji jest współdziałanie, symbioza. To one prowadzą do coraz bardziej skomplikowanych form życia.
Czy EM-y kolonizują środowisko?
W miarę jak postępuje szóste wymieranie na ziemi, odkrywamy rolę bioróżnorodności. Profesor Higa był w tej dziedzinie prekursorem, gdy opracowywał, już ponad 40 lat temu, preparat składający się z wielu różniących się od siebie mikroorganizmów. W tamtym czasie wydawało się na przykład, że mikroorganizmy tlenowe i beztlenowe nie mogą żyć razem w jednym środowisku.
Teraz gdy przekonaliśmy się, nawet w głównym nurcie przekazu, do probiotycznego podejścia do wielu problemów zdrowotnych i glebowych, nadal jednak mamy tendencję do wyobrażania sobie działania probiotyków według starych schematów walki i dominacji. Wydaje nam się, że mikroorganizmy, które wprowadzamy do naszego przewodu pokarmowego lub innych środowisk, będą się rozmnażać i dominować. Stąd obawy, z którymi wielokrotnie się spotkałam, że „japońskie mikroorganizmy” z EM mogą zagrażać naszym rodzimym gatunkom. Kiedy jednak przyjmiemy probiotyk, po 10 dniach w naszym przewodzie pokarmowym nie ma śladów obcych. One zostawiły informacje, zmieniły środowisko tak, aby stymulować wzrost tych, którzy są nam potrzebni, ale których było za mało, a hamować tych, których było za dużo i działały na naszą szkodę.
EM-y działają
W jaki sposób probiotyczne mikroorganizmy, w tym EM-y, wprowadzają zmiany w środowisku i stają się nauczycielami naszych komórek? To jest temat wielu badań.
Jeśli chodzi o Efektywne Mikroorganizmy to, jak rozumiem, skomplikowana mieszanina działań biochemicznych i fizycznych. Ważną rolę odgrywają w tym rezonans magnetyczny i regeneracyjna energia Hado, o której dużo ostatnio mówi profesor Higa. Wprowadzane przez EMy antyutleniacze zmieniają równowagę elektryczną tam, gdzie się znajdują. Enzymy przez nie wydzielane są katalizatorami korzystnych biochemicznych zmian środowiska. Na stronach EMRO można znaleźć wiele badań, głównie praktycznych. Można tam znaleźć bardzo różne od siebie tematy takie, jak zwiększanie odporności pszczół na zakażenia przez nosemę dzięki EM, czy EM-y stosowane w domieszkach do betonu, które zdają egzamin w tworzeniu materiału nadającego się do druku w 3D. Albo nawet zwiększenie zawartości olejów eterycznych w uprawie koperku włoskiego uprawianego z EM-ami.
Co do technologii EM, po 40 latach mamy mnóstwo dowodów na to, że pomogły. Warto się nimi zainteresować, bo używamy przecież wielu technologii, nie rozumiejąc do końca, jak działają, a co gorsza, wiedząc, że mają szkodliwe efekty uboczne. A w przypadku EM-ów, trudno znaleźć negatywne skutki uboczne.