Kiedy parę kilometrów stąd umierają ludzie na granicy tego kraju.
Nie wiem jak wy, ale ja bardzo mocno przeżywam dramat, który rozgrywa się na granicy polskiej. Nakłada to na mnie szarą firankę, przez którą patrzę na swoje cudowne życie z wdzięcznością, ale i z pewnym poczuciem winy.
Jesteśmy jednością – wiem o tym. To nie oni to robią, tylko my robimy. To nie dzieje się im, tylko nam.
MY ludzie.
Bezadziejne błądzącej ludzkości, która nie uczy się na własnych błędach. A przecież każdy chce być szczęśliwy i własnym dzieciom zapewnić szczęście. Uchodźcy szukali lepszego, a nawet może tylko w ogóle możliwego świata do życia. Strażnicy są uwięzieni we własnej pracy, kredytach, odpowiedziałności za rodzinę i robią to, co im każą. Decydenci i politycy już dawno stracili kontakt z własną duszą, zatruci władzą i pieniędzmi, zagrożeni z każdej strony desperacko trzymają się swojej pozycji, od której zależy los ich rodzin. Co jak trafią do więzienia? Są gotowi do wszystkiego.
Taki jest właśnie stan naszej ludzkości. Tak głeboko chorej, że wirusy postanowiły się nas pozbyć. To nie jest takie trudne. Sami skutecznie trujemy się na wszelkie mozliwe sposoby.
Wiele badań pokazuje, że powszechnie stosowany glifosat uszkadza system nerwowy. W Argentynie badano 4 letnie dzieci z nizin, mieszkających koło pól, na których systematycznie jest on używany. Porównano je z dziećmi
z górskich miejscowości żyjących w oddalonych miejscach. Ci ostatni umieli narysować kształt człowieka kiedy ich o to poproszono. Dzieci z niziń już nie. A glifosat jak wiecie, jest wszędzie.
Nawet rośliny próbuja się nas pozbyć. Poddanne miejskiemu stylu życia, zasoleniu, hałasom i tym podobnym, brzozy emitują, kilukrotnie więcej niż na wsi, stresowych białek, które powodują u nas alergie. Takie wiadomości nie są wyssane z palca z taniego fake newsa lub spiskowego portalu. Usłyszałam o tym w Juchowie na wykładach bardzo szanowanych profesorek z Kliniki Immunologii i Alergologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Napełnia mnie smutek i strach.
Więć wołam nadzieję i odwagę.
Jeżeli wyjdziemy z zapowiadającego się ciemnego momentu historii ludzkości, to będzie to dzięki wszystkim nam, którzy strzeżą w sobie ludzkość w myślach, emocjach i czynach. Ci którzy nie będą bali się wychylać z szeregu i wyrażać niezgody kiedy presja społeczna i autorytety naciskają, abyśmy dołaczyli do nikczemynch czynów. Ci, którzy mimo wszelkim, powtarzającym się, niepowodzeniom dalej pracują nad dobrymi rozwiązaniami dla świata. Ci, którzy nie zapominają tańczyć, śmiać się i być wdzięcznym za życie nam podarowane.
Przepięknie napisane. Dziękuję Ci za te słowa, Nicole <3
Dziękuję ci bardzo.Podjęłam decyzję że nie będę odwracała wzrok od tego co się dzieje, uczę się patrzyć myślyć o tym ą utrzymać w sobie stan wdzięczności i zachwytu za moje życie, ludzie które mnie otaczają przyrodę. Szukam jak pomoć, zgłaszam sie jako wolontariusz, zresztą bez skutecznie. Wpłacam pieniądzy. Zastanawiam się na co organizować zbiórkę. Komu przekazać . Widzę że ludzie którzy bez pośrednio są w to zaangażowani są na skraju wytrzymałośći. Momentami widzę jak moja radośc się kurczy . Wiem że muszę o niej dbać . Przewrócic troskę do samego siebie . Innaczej ta świetlista pajęczyna którą tkam rozerwie się . Co za proces !!!!
Nicole, cieszę się że tak ciepła i fantastyczna osoba, trafiła i osiedliła się w naszym kraju. Wiem że Francja jest pięknym krajem z cudownymi górami , ciepłym morzem i fantastycznym klimatem, to daje wiele do myślenia że potrafiłaś to zostawić i osiedlić się na naszej skromnej ziemi z mniej przyjaznym klimatem. Podziwiam cię za to.. Ja stosuję EMy od kilku lat ale tylko w ogrodzie(jestem zadowolony) w domu tylko użyłem rurek do wody i mydło, zamówię u ciebie inne płyny. Robert Jesiotr
Dziękuję Robert. Polska jest specyficzna budzi wiele emocji, czasami mnie drażni ale mam do niej nie ustającą słabości . Lubię tu mieszkać