Dlaczego jednak warto zredukować do minimum spotkania z ludźmi ?
Wróciliśmy z Warszawy i jednak zmieniła mi się ocena sytuacji. Po rozmowie z Barbarą, lekarzem i biologiem, pomyślałam, że nasz rząd jednak mądrze postępuje. Zrozumiałam, że walka toczy się o maksymalne zwalnianie tempa rozprzestrzeniania się wirusa.
Dlaczego?
Żeby dotknięci koronawirusem nie chorowali wszyscy razem. System zdrowia tego nie wytrzyma. Zabraknie wszystkiego i wtedy wirus zacznie szaleć tak, jak się teraz dzieje we Włoszech. Wielu z nas ma poczucie spokoju, mało mamy w sobie strachu, bo albo jesteśmy młodzi, albo czujemy się na tyle zdrowi, że nic nam nie będzie. I to prawda, ale możemy się stać nosicielami, którym nic nie jest, ale zarażają innych, słabszych koło siebie. Ograniczając ruch i spotkania przyczyniamy się do tego, żeby w tej chmurze mikroorganicznej, w której żyjemy jako społeczeństwo, że będzie się to wolniej mieszało i przemieszczało. Zdążymy lepiej wyleczyć chorych i skuteczniej temu zapobiegać.
My będziemy obficie pryskać EMami dom i okolicę, aby tworzyć niesprzyjające warunki temu wirusowi w koronie. Moim zdaniem jest to równie ważne jak dezynfekcja.