Dlaczego warto planować?
Z rozkoszą wróciłam po chorobie do swoich planów dnia, rytuałów, punktów i programów. Poczułam się wolna.
-Jak to? Narzucasz sobie z góry co i kiedy będziesz robiła przez cały tydzień do przodu, a potem każdego dnia, to raczej więzienie, a nie wolność.
Tak rozmawia ze mną pewna część mnie, możliwe, że to ta Nicole odbita w lustrze cudzych spojrzeń.
A ja jej tłumaczę:
-Widzisz, jak nie mam planów, kiedy nie narzucam sobie z góry dyscypliny robienia rzeczy, które chcę robić, chociaż w danym momencie mogę nie mieć na to ochoty to dzień zupełnie inaczej płynie. Jestem niewolnikiem każdego dzwonka, bodźca osoby, która pojawia mi się na ekranie życiowym. Każdy mnie pociąga za sobą i zabiera do siebie nawet tam, gdzie się nudzę lub nieswojo czuję. Zanim się wyplączę to znowu gdzieś indzej popłynę. A z tyłu głowy wisi mi niewygodnie woreczek oczekujących spraw.
Kiedy siedzę w swoich ramach nie znaczy to, że nie wolno mi z nich wychodzić. Za każdym razem jest to jednak świadoma decyzja. Na tym polega właśnie wolność. Często warto wyskoczyć z ramek, bo słońce albo śmiech dziecka woła cię do ogrodu, ale do toksycznych przestrzeni umysłowych to nie. Kiedy wychodzę, umawiam się z woreczkiem oczekujących spraw na jakiś następny termin. Zawsze się zgadza i później nie dynda mi z tyłu głowy.
Tamta Nicole zamilkła, chyba ją przekonałam.
Nicol, pieknie i życiowo.
Ja tak miałam,żylam w ramkach, które sobie sama nakładałam.Często były zbyt ciasne by pomieścić to wszystko co niosłam z soba i co czasem jeszcze chciało się tam dostać. Efekt takiego życia to frustracja a później zła samoocena.Na szczescie to już za mną ? Mam podobne przysłania i jest mi teraz łatwiej.Nicol życzę dużo radości z każdej chwili,tej zaplanowanej i tej spontanicznej ?
Dziękuję , tak to cała sztuka nie dac się dusić tymi ramkami , nie traktować ich jak główny obraz 🙂 Mnie to szalenie pomaga zaakceptować pewien chaos który ciągle się pojawia i trzymać kurs. Pozdrawiam cię ciepło