Spędziłam ostatnio 4 dni u mojego ojca, w Warszawie. U niego w domu satelita przez cały dzień wysyła strumieniem wiadomości z Francji, tak jakbyśmy tam byli.
W polskich mediach pojawiła się wzmianka o tym, że w związku z uderzeniem huraganu Irma w wyspę Saint Martin koło Gwadelupy, dwoje Polaków, będących w podróży poślubnej, nie ma możliwości wydostania się stamtąd. Amerykański samolot, który tam dotarł tuż po kataklizmie, zabrał na pokład wyłącznie amerykańskich obywateli. Nadejście kolejnego huraganu uniemożliwiło dalszą ewakuację. Koczowali na lotnisku, a wraz z nimi tysiące ludzi. Francuska część wyspy została zdewastowana w 95 %.
W telewizji francuskiej była to główna wiadomość. Cały dzień pokazywano krajobraz jak po bitwie: ludzi pozbawionych wody, jedzenia, prądu, umacniających prowizorycznie swoje dachy za pomocą ruin z sąsiednich domów. Pokazywano bandy rabusiów, grasujących po magazynach i ruinach sklepów, m.in. splądrowany został magazyn z bronią. Pokazywano, jaki panuje chaos i jak jest niebezpiecznie – w nocy ludzie muszą się barykadować. Można było zobaczyć 10-metrową falę, powstałą podczas drugiego huraganu, który odwiedził wyspę parę dni po przejściu Irmy, uniemożliwiając dotarcie statków z pomocą.
– Mieliśmy raj – powiedziała reporterowi mieszkanka Saint Martin. – Mamy teraz piekło.
My żyjemy tu w pokoju, mamy pełne brzuchy i nie potrafimy się ze sobą dogadać. Tam wdarła się dzikość natury ludzkiej, strach o życie.
Nie ma żadnej pewności, że ten nasz uporządkowany świat codzienny, raj rutyny, nagle nie runie. Ostatnio mieszkańcy pewnej belgijskiej miejscowości poczuli na karku oddech katastrofy w związku z awarią pobliskiej elektrowni atomowej. Ta nasza równowaga jest tak krucha! Trzeba pamiętać, że nagle możemy stanąć przed dylematem: zachować ludzką godność czy przetrwać za wszelką cenę. Warto zdać sobie sprawę, że nawet w bardzo skrajnych warunkach, a może przede wszystkim wtedy, empatia i współdziałanie dają lepsze efekty niż walka.
Człowiek wynalazł już technologie niezbędne do zapobiegania zmianom klimatycznym, które wprawdzie, według ekspertów, nie są odpowiedzialne za powstawanie huraganów, ale znacznie potęgują ich moc. Dysponujemy także środkami do tego, aby szybko łagodzić skutki gwałtownych zjawisk atmosferycznych i pozwalać poszkodowanym wracać do w miarę normalnego życia. Nie wahajmy się ich używać!
Dzięki zastosowaniu Efektywnych Mikroorganizmów na Haiti po katastrofie w 2004 roku, udało się zapobiec wybuchowi epidemii. Mam nadzieję, że EM-y dotrą też do Saint Martin i pozwolą, aby wyspa szybko się zregenerowała.